Obserwatorzy

niedziela, 27 września 2015

ojojoj... szycie mnie wchłonęło...

Dokładnie jak w tytule ;)
Czasu, zresztą same wiecie, nie ma na pisanie. Ciągle w biegu...
Kilka pilnych spraw, kilka przemyśleń... Czy warto? Czy dam radę? Czy ktoś doceni moją pracę? Czy spodobają się moje wytworki? Czy, czy, czy... ??? Ale słowo się rzekło. Firma działa od czerwca. Niby nic strasznego, ponieważ nadal pracuję. Ale pracując nie ma się czasu na tę drugą pracę. A chciałoby się rozwijać w tym temacie, który się kocha, czuje i pasjonuje! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.....!!!
I tak w kółko. Ale skoczyć na głęboką wodę, mając kredyt i rodzinę, niestety chyba nie ;(
Czy to ja zwariowałam? Czy tylko ja nie wiem jak ugryźć temat? W zasadzie gryzę go cały czas, pomalutku, powolutku ;-)
Uff... czasami strasznie się zapowietrzam i jakoś odpuścić nie idzie...
Teraz mi przyszło do głowy, że zrobię sobie Mapę Marzeń. Przynajmniej będę miała czarno na białym swoje przemyślenia. Ktoś robił?

Na kartce- dużej kartce! Brystolu lub tapecie wklejamy nasze marzenia. Wymarzone wakacje, dom, wnętrza, ciuchy, co kto chce. Ja zrobię sobie dwie. Prywatne życie i pracownio/sklep moją wymarzoną...
Ale odbiegłam od tematu.

Bo z zasadzie pojawiłam się aby zdać mini relację z Winobrania w Zielonej Górze. Byłam, sprzedawałam swoje wytworki. Bardzo miło było ;) Bardzo ... mało "towaru" zostało po imprezie. Czyli odbiór pozytywny był.

(moja Królisia tęsknie wyczekująca nowego domu)
Co do innych stoisk, to niestety nie miałam możliwości pozwiedzać i ponatychać się. Jedynie kilka razy pojawiłam się u pewnego pana, który robi piękne rzeczy ze szkła. Cudowne dmuchane, niepowtarzalne dzieła sztuki. Zakupiłam sobie piękną turkusową karafkę. Uwielbiam.


A tak wyglądało pakowanie... najpierw spis inwentarza...




A to prezentacja ;)


 I to se mła ;)))
Plener nie najciekawszy, ale uwierzcie, dopiero na zdjęciu dostrzegłam popisany budynek, a stałam (i siedziałam ;) tam 9 dni! ;-))))



A Wy, drogie rękodzielniczki, jak dajecie radę? Także niedoczas??
Buźka!

17 komentarzy:

  1. Rzeczywiście dużo naszyłaś. Gratuluję pozytywnego odbioru :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Grunt to zadowolenie!
    Na winobranie wybieram sie od kilku lat, może kiedyś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, za rok będzie znowu okazja. Ale jak to na Winobraniu. Dzikie tłumy i ciężko się przecisnąć...

      Usuń
  3. Jak to dobrze robić to co się lubi a jeszcze jeśli to jest naszą pracą i możemy się z niej utrzymać to już satysfakcja na 100 % :)
    No ja się nie dziwię,ze twoje wytwory rozchodzą się jak ciepłe bułeczki,a nawet jeszcze szybciej :)
    Ja byłam na dwóch kiermaszach i niestety nie mam dobrych doświadczeń w tym temacie ;p Nie wiem, czy to kwestia małej mieściny, czy też pogody czy co ale nie poszło tak jak oczekiwałam ;p A może zbyt dużo oczekiwałam :) W każdym bądź razie i tak dalej szyję bo to kocham.Czasem coś sprzedam,czasem nic ale co tam i tak będę to robić :))
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie jak mówisz. Miejscowość i jarmark są sobie nie równe. Są takie "imprezy", że sprzedają się pojedyncze sztuki, a są takie, że wymiatają aż miło ;-)) Trzeba znaleźć swoje miejsca i tylko tam uderzać.

      Usuń
  4. Mam wrażenie, ze wszystkie pracujące na etacie i mające dzieci panie są w permanentnym niedoczasie.
    Wyszła wszak odgórna dyrektywa, by paniom z małymi dziećmi umożliwić elastyczny czas pracy lub dać możliwość pracy na 1/2 etatu, ale przyzwyczajenia pracodawców są zupełnie inne i trudno im się z tego wydobyć. Rozumiem Twój strach, też bym się bała mając kredyt. Raz tylko braliśmy kredyt, który udało nam się spłacić w krótszym czasie, dzięki czemu zaoszczędziliśmy forsę (taka była umowa z bankiem). Ja myślę, że o zbyt nie powinnaś się bać - masz dobre pomysły, szyjesz bardzo ciekawe rzeczy a poza tym zawsze masz możliwość uszycia zabawek na konkretne zamówienie odbiorcy indywidualnego.
    Aguś, głowa do góry, będzie dobrze.
    Miłego,;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pozytywne słowa! Owszem pracodawca jest elastyczny. Myślę, że u mnie nie byłoby problemu z 1/2 etatu. Szykuję się do zmian, najpierw trzeba w głowie otworzyć sobie wszystkie klapki, zaakceptować taki stan rzeczy i przede wszystkim , nie bać się przejścia z etatu na swoje. Bo tutaj chyba jest największy strach ;)

      Usuń
    2. Aga masz rację. Chyba najbardziej blokuje nas strach. Ja pracuję na cały etat. Nie pasjonuje mnie ta praca ale kredyt hipoteczny mobilizuje. Pracownia cały czas jest na drugim miejscu a marzę o własnym sklepie z prawdziwego zdarzenia i pracowni choćby na pół etatu ale boję się tej zmiany: caly czas mam w głowie" co jeśli pogorszy się finansowo, kto przyjmie z powrotem 48 letnią kobietę do pracy na etat?? Ty już zrobiłaś pierwszy krok. Brawo! Dobrze sobie radzisz a tamtejszy rynek nie jest jeszcze tak konkurencyjny jak Warszawa. Trzymam kciuki.

      Usuń
  5. Niedoczas straszny, zrobienie rzeczy "na zapas" u mnie graniczy z cudem.. podziwiam twoje prace i ich niesamowitą ilość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli czuję presję czasową, to czasami mam wrażenie, że moja maszyna frunie, a robota wraz z nią ;-) Praca dosłownie pali się w rękach.
      Po takim winobrania moje obroty zwalniają i tak do następnego razu. Ale to chyba normalne, bo nie dałabym rady codziennie od 5 szyć, później do pracy na etacie i wieczorem gdy dziecię młodsze śpi znowu do maszyny... Padłabym po 2 miesiącach ;)

      Usuń
  6. Niestety po przejściu na swoje z rękodziełem często się wchodzi w komercję. Uwierz mi mam 10 lat doświadczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, że jeśli będzie się coś podobało klientkom, to będę robić tego krocie. Znam to z autopsji, kiedy 3 lata z rzędu modna była lawenda, gdzie tłukłam ...dziesiąt chusteczników z lawendą, tac, pudełek itp. Ale to jest i tak lepsze niż przekładanie papierów, które za 3 lata trafiają do niszczarki. Bo ja czułam to, że lawenda się podoba, że takie pudełeczko uszczęśliwia nową posiadaczkę. I to jest dla mnie ważne. Uszczęśliwianie innych. Praca wtedy ma sens!

      Usuń
  7. To ja Ciebie popycham do przodu pozytywną energią :) Będzie dobrze, a nawet bardzo dobrze, czego mocno życzę! :)

    OdpowiedzUsuń